Lublin

Kolberg zanotował tutejsze zwyczaje związane ze świętowaniem Nowego Roku:
 „Dnia ostatniego roku, jako w wilię nowego, bal (w Lublinie) na dochód Dobroczynności; o godzinie dwunastej w nocy huk trąby przerywa tańce, stóż nocny z tarkotką przechodzi sale, następują powinszowania, i bal dalej się kontynuuje”. (t. 16, s. 111)
 
Cytując Sierpińskiego Kolberg zapisał wygląd tutejszych kolędników:
„Od tych świąt aż do Popielcu, chłopcy noszą po mieście (Lublinie) szopki, znajome wszystkim. Inni chodzą z gwiazdami z papieru klejonemi, na wysokim kiju; w środku tej gwiazdy pali się świeca; śpiewają przytem piosneczki, jak wszędzie w Polsce”. (t. 16, s. 104)
 
Z Lublina pochodzi również opis zapustów: 
„Jak wszędzie u nas, tak i w Lublinie (mówi Sierpiński), hucznie odbywają się zapusty. W każdym prawie domu myślą w tym czasie o zabawach, aby przed długiem uspokojeniem postu, nahulać się dowoli. Prywatne wieczory z muzyką i tańcami; publiczne bale na korzyść Dobroczynności, zwyczajne co tydzień, kostiumowe i maszkarady w salach kasynowych (Casino) miejskich dawane, zajmują wyższą publiczność. (…)” (t. 16, s. 112)
 
A także Środy Popielcowej: 
„w Popielec po kościołach odbywa się tu jak wszędzie, nabożeństwo i ceremonia z popiołem, przy zasłoniętych ołtarzach, rozpoczynając czas postu, i czas rozmyślaniom religijnym o męce i śmierci Chrystusa poświęcony. Pospólstwo odprawia tak zwane popłuczyny, czyli pije po szynkowniach, jakby na ostateczne spłukanie zbytków zapustnych”. (t. 16, s. 114)
 
Oskar Kolberg zapisał również ciekawą historię związaną z obchodami Wielkiego Czwartku:
„Roku 1736 Marszałek Trybunału Głównego koronnego w Lublinie (Antoni Łojko, krajczy Oszmiański herbu Wąż) w sam wielki Czwartek przybywszy na rynek słomianym zwany, z całą asystencyą panów Deputatów wziął krzyż bardzo długi na barki, i udając podróż na górę Kalwaryją, szedł przez miasto aż do kolegiaty ś. Michała. Żaki z przedmieścia Leszczyńskich, studeńci i mnóstwo ludzi, śpiewając rozpamiętywanie męki Chrystusa Pana, w wielkim ordynku za nim postępowali. (…)” (t. 16, s. 116)
 
Zauważył również ciekawy zwyczaj Wielkanocny: 
„Dawnych czasów oprowadzano po mieście osła uplecionego ze słomy, a przechodzący lud zdejmował czapki i klękał przed tą processyą na ulicy”. (t. 16, s. 116)
 
Takie wróżby Andrzejkowe zanotował Kolberg w Lublinie:
„Jest zwyczaj dziewcząt: a) chowanie pod miski lub talerze kwiatka albo listka, koronki i czepka; b) dawania psom gałek z tłuszczu; c) puszczanie dwóch świeczek woskowych zapalonych na wodę.
Która z dziewcząt wyciągnie z pod talerza listek, ta będzie rutkę siała (t. j. zostanie panną); która koronkę, ta będzie zakonnicą; która zaś czepek, ta zostanie mężatką.
Czyją gałkę pies pierwej zje, ta też pierwsza pójdzie za mąż.
Której się świeczki połączą, ta się wyda za mąż; czyja świeczka najpierw zgaśnie, ten najpierw umrze”. (t. 16, s. 121)
 
A tak wyglądały tutejsze oświadczyny:
„We Czwartek rano idą uproszone przez parobka dwie baby z flaszką wódki na Wywiady t. j. w Oświadczyny, i wszedłszy do izby piją do rodziców i do Młodej, wyjawiając cel przybycia. Jeśli oświadczenie przyjęte, to rodzice i dziewka odpijają; gdy nie przyjęte, t. j. że ona podanego kieliszka wypić nie chce, baby odchodzą, a rodzice wódkę (lub jej koszt) zwrócić są obowiązani. W razie pomyślnej odpowiedzi, schodzą się obie rodziny wieczorem do Młodej, i umawiają o Wesele, obrawszy: starostę, starościnę, druchny, drużbów, marszałka (z rózgą) i t. d.” (t. 16, s. 211)
 
Do ciekawych należą również informacje dotyczące diabła, a w zasadzie jego wyhodowania:
„Kurze jaje bez ustanku nosić (tak mężczyźnie jak i kobiecie) przez dni dziewięć pod pachą, a niezawodnie wylęgnie się z niego diabeł. A będzie on jak wychowaniec, do wszystkiego pochopnym dla swego opiekuna, który zawsze tym sposobem będzie miał około siebie przeszkodę (dla drugich). A temu diabłu można rozkazać, ażeby przynosił pieniądze, i nie będzie biedy. Każdy bogacz, to zapewne ma taką przeszkodę”. (t. 17, s. 103) 
 
Także w okolicach Lublina zanotował Kolberg wierzenia w dobre duszki: 
„Bywają atoli dobroczynne, téjże saméj natury widma. Więc też jest Sporysz, jakieś zjawisko, istota mała, lecz mogąca uróść do wielkich rozmiarów, tak nazwana od przysporzenia ludziom dobytku”. (t. 17, s. 92)

Ładowanie...

Indeksy