Czeszewo

W tej starej, wielkopolskiej wsi w powiecie wągrowieckim bywał Kolberg w roku 1867 i 1868, u znanego filozofa i działacza społecznego Karola Libelta.

Libelt był filozofem – uczniem Hegla, działaczem politycznym i społecznym, jednym z bardziej aktywnych członków Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Kolberg nawiązał z nim kontakt i korzystał z jego gościny we wsi Czeszewo, gdzie zdobył wiele interesujących materiałów etnograficznych, dokumentujących kulturę tradycyjną terenu Pałuk.

O zwyczajach związanych z Bożym Narodzeniem w tej okolicy Kolberg pisał:
„Podobnie jak w całej Polsce, jada się tu o gwiaździe wieczerzę postną, na sianem zasłanym stole z 9 potraw złożoną, dlatego, że się przy narodzeniu Pana Jezusa wszystkie 9 chórów anielskich cieszyło, przed którą dzielą się opłatkiem, który organista przyniósł do domu, winszują sobie i podarunki dawają.
Po wieczerzy przychodzi do dzieci gwiazdka to jest parobek ‘gwiazdor’ w bieli ubrany, wraz z starym brodatym Józefem w przewróconym kożuchu, który nim gwiazdor da im jakiś upominek, wysłucha ich wprzódy pacierza”.

Opisał też weselne zabawy z Pałuk:
„Po ślubie i uczcie w domu, przed oczepinami różne żarty wyprawiają goście, np. poprzebierają dziewuchy w prześcieradła i posadzą je obok siebie, aby pan młody swoją odgadł i znalazł, albo się (gorzałką) wykupił. Wprzód jednak zwykle nowożeńcy tak się umówią, iż pan młody za danym jej ręką lub nogą znakiem pannę młoda pozna”.

Zarejestrował na Pałukach liczne podania i opowieści, jak na przykład ta o Twardowskim:
„I w Wielkopolsce żyje dotąd pamięć o owym sławnym czarodzieju Twardowskim. Nawet istnieje w powiecie wągrowieckim wioska Rzym, gdzie podług podania diabli Twardowskiego porwali. Twardowski zawarł z diabłami układ, że im odda duszę w Rzymie. Nie myślał on wcale udać się do Rzymu, lecz hulał sobie jak za dobrych czasów. Po siedmiu czy więcej latach przyjechał raz do jakiegoś karczmiska, które się Rzym nazywało. Ledwie przeszedł próg domu, aliści ni stąd ni zowąd stada wron, kawek i kruków nad karczmą krążyć poczęły. Wchodzi diabeł we fraczku i w kapeluszu. Poznał Twardowski, co się to święci, a chcąc uwolnić się od natarczywości szatańskiej, wziął dziecko małe z kolebki na rękę, do którego diabeł nie miał żadnego prawa. Widząc to tenże, wyrzekł do Twardowskiego: ‘A verbum, słowo, panie Twardowski!’ – lub też, jak inni twierdzą: ‘Verbum nobile, debet esse stabile’. Pierwszego lud, a drugiego klasa więcej wykształcona używa”.

Z Czeszewa pochodzą też wiadomości o miejscowych przesądach:

„Gdy jaskółka pod krową przeleci, albo się ją zabije lub młode z gniazda wybierze, to wówczas krowa czerwone mleko doi”.

I sposobach leczenia:
„Na ból zębów i inne boleści – okadzanie zielem tysiącznikiem”.

Do ciekawych należą też przekleństwa z Pałuk:
„Na Pałukach, skorsi już niż gdziekolwiek są ludzie do gniewu, wyrzekań i obelg; więc też tu częściej usłyszysz złorzeczenia i wyrazy takie jak np.: bodaj ci wszystkie kości wypadły, bodajś pękł, ty zatracona duszo, psiąkrew, zatruty psie, portrecie złodziejski, smoczypysku, ty wątrobniku, ty kołtuniarzu, ty osiemnasty kołtunie, śleporód, ślepowron (na Mazura); o wy raki pieczone (na leniwe konie)”.