Wieleń

Tak Kolberg przedstawiał Wieleń:
„Wieleń nad Notecią, miasto niemieckie niemal zupełnie, ma 2 kościoły (katol. i ewangel.) i synagogę. W pierwszych latach XII wieku, a może i dawniej, stał w Wieleniu zamek Pomorski, który podług podania, dla wielości jeleni w okolicach znajdujących się, Wieleniem nazwano. Zamek ten w r. 1107 zdobył na Pomorzanach Bolesław Krzywousty. Prawo miejskie miał Wieleń otrzymać w r. 1230. Kościół założyła r. 1615 Zofija z Herburtów Czarnkowska, i zwłoki jej tu spoczywają. Za miastem (na północ) po prawej stronie Noteci stoji pałac wystawiony przez Piotra ks. Sapiehę w r. 1771 z pięknym ogrodem”. (t. 11, s. 108)
 
Z wyżej wspomnianym ogrodem wiąże się ciekawe podanie:
„Krążą o nim dotąd różne podania. Jedno z nich mówi, jako Sapieha w Wieleniu zabił raz Żyda za to, że mu śmiał łowić ryby w Noteci pod zamkiem. Gdy się o tego Żyda upomniał możny jeden pan z sąsiedniej Brandeburgii, którego Żyd ów był poddanym, Sapieha kazał pochwytać Żydów na rynku w Wieleniu i naładowawszy niemi wóz cały, odesłał go temu panu, dla wynagrodzenia jego straty; i tu kazał ich wyrzucić przed jego zamkiem i obliczem, oddając kilkunastu za jednego. Na odpokutowanie zaś winy spełnionego zabójstwa, zalecił mu spowiednik zbudować kaplicę. Kaplica ta dotąd stoji przy drodze, obok zakładu naukowego na Ostrowie”. (t. 11, s. 108-109)
 
Kolberg zarejestrował też wiadomości o zasiedlonych niedaleko Mazurach:
„Pod Wieleniem są osady Mazurów, których język przypomina jeszcze dawną mowę mazowiecką. Mowa ta atoli skażoną już w części została (osobliwie u młodszego pokolenia) wpływem narzecza okolicznej ludności wielkopolskiej jako i dalszej kaszubskiej (tj. Pruss zachodnich i Pomorza), z którą mieszkańcy w częste wchodzą stosunki, biorąc stamtąd niekiedy dziewki i parobków do służby, jeżdżąc tam na jarmarki itp”. (t. 11, s. 243)
 
Niedaleko Wielenia, w Rosku, zanotował takie wierzenia:
„W Rosku pod Wieleniem wierzono, że kiedy będąc na dworze (nie w izbie) zobaczyło się księżyc w nowiu, powinno się powiedzieć „Witaj księżycu, niebieski dziedzicu, w Niebie korona, a na ziemi fortuna i szczęście!”, co miało być dobrą wróżbą dla ubogich, kawalerów i panien”. (t.15, s. 5)
 
Opisał też obrzęd związany z wręczaniem wieńca żniwnego:
„Ceremoniję składania gospodarzowi wieńca żniwnego nazywają tu Osiołek. Na polu już przy ukończeniu sprzętu wiją wieniec ze żyta, pszenicy, w kwiaty polne ustrojony. Niesie go jedna z dziewcząt na głowie. Chłopy podniosą do góry grabie i na nich, niby chorągwie, porozwieszają chusty. Dziewczęta ustroją ze słomy bałwana niby chłopa, i z chłopem tym słomianym tańcują na podwórzu, gdy jedna z dziewcząt przynosi przed dom wieniec zwany tu koruną i panu go włoży na głowę, poczem sługa powiesi go w sieniu na kołku. Pan wyprawia wszystkim taniec i zabawę, z winem i ciastem.
 
Przede wroty biały kamień
Nasza pani siedzi na nim.
My niesiemy plon
Naszej pani w dom”. (t. 11, s. 153)
 
Zebrał Kolberg też wiele pieśni, często żartobliwych:
„Kochanko moja, corne nogi mas.
Ja cię tez nie chcę, bo rad w karty gras.
Pójdę ja do wody, umyję nogi. 
Ty przegras talary, bedzie ubogi.
Nie przegram portek ani kozucha.
Mówią-ć tez ludzie ześ ty lezucha”. (t. 12, s. 13)

Ładowanie...

Indeksy