Gałęzów

Gałęzów to wieś, która w XIX wieku znajdowała się w ówczesnym powiecie lubelskim.
Na jej terenie dobra ziemskie posiadała rodzina Koźmianów, która gościła tu Kolberga. Dzięki sporządzonemu przez badacza pod koniec życia wykazowi podróży wiemy, że odwiedził Gałęzów w sierpniu 1959 roku i płacił tam miejscowym informatorom za wykonane pieśni. Zachowana korespondencja z Józefą Koźmianówną (córką właścicieli dworu) potwierdza też, że Oskar Kolberg odwiedzał to miejsce również latem 1865 roku. Gdy sam nie mógł już prowadzić dalszych badań, panna Józefa dosyłała Kolbregowi materiały etnograficzne.

W Gałęzowie zanotowano ciekawy zwyczaj Wielkanocny:
„W Poniedziałek Wielkanocny, zbierają się chłopaki wiejskie i chodzą od domu do domu, śpiewając: Wielki dziś nam dzień nastał. Tam, gdzie w chacie zastaną dziewczynę, oblewają ją wodą; gdzie dziewcząt niema, nie dopuszczają się tego. Gospodynie zaś dają im po dwa, trzy lub cztery jaja. Nazbierawszy dużo jaj, obierają sobie jedną chatę na odpoczynek, i jeżeli gospodarze ich tam przyjmą, gotują uzbierane jaja, jedzą je popijając wódką, a nawet (w razie przyzwolenia gospodarzy) sprowadzają muzykę i tańczą. Przed dwoma laty był zwyczaj, że i dziewczęta chodziły na tę zabawę, ale od dwóch lat stała się ona zabawą czysto kawalerską”.

W Gałęzowie zapisał też Kolberg szereg pieśni obrzędowych, jak na przykład te weselne:

„Tańcowała starościna śmiele,
wypadło jej z za gorseta ziele.
A to ziele wiele kosztowało,
ćtery woły z obory wygnało. Tańcowała i swateńka śmiele,
wypadło jej z za gorseta ziele”.

„Trzébią swatkowie, trzébią,
zjedli siedmioro źrébiąt.
Ósmą kobyłę zjedli,
jesce się nie najedli”.

Oraz pieśni dożynkowe wychwalające miejscowego dziedzica:
„A nasz panieńko dobry był,
zebrał pszeniczkę, nas nie bił.
A pan sąsiedni leniwy,
stoi pszeniczki dwie niwy.
Chodzi nasz panieńko po sieni,
brzęka talarami w kieszeni.
A zarznijcie nam indyka
i niech zagra nam muzyka”.

Ładowanie...

Indeksy