Kielce

Tak Kolberg opisuje to miasto:
„Stolica guberni, Kielce, są miastem wewnątrz czystém, mającem obszerny rynek i bruki dobre, a chodniki ułożone z płyt marmurowych, w które okolica obfituje. (...) Założył je Godeon herbu Gryff, biskup krakowski w r. 1172 czy 1173, w pośród lasów nad prądem Silnicą, wzniósł na wzgórzu kościół z ciosowego kamienia i podniósł go do stopnia kollegiaty (w nowszych czasach na katedrę biskupią wyniesiona). Świątynia ta pomimo przerabiań we frontonie, zachowała swą pierwotną postać i ma wiele nagrobków”. (t. 18, s. 5)
 
Stąd pochodzi też taki przesąd dotyczący jaskółki:
„Jaskółkę szanować należy. Kto zrzuci jaskółce gniazdo (z wnętrza domu, stajni, stodoły i t. d.), temu krowy nie mlekiem lecz krwią dojić będą. Nie stosuje się to do jaskółki białej czyli jeżyka, ścielącej gniazdo pod murami lub strzechami”. (t. 19, s. 205)
 
A także wierzenia dotyczące kołtunów:
„Chorobę zwaną kołtunem, dość często pojawiającą się w okolicach Kielc, szczególniej koło gór Święto-krzyskich, żaden lekarz krom samego owczarza, według twierdzenia ludu, nie potrafi uleczyć. Toż samo mniemanie rozciągają do suchot, paraliżu i artretyzmu”. (t. 19, s. 212)
 
Z okolic Kielc pochodzi również ciekawy zwyczaj praktykowany we Wstępną środę:
„Dwóch mężczyzn, zwykle poważniejszych wiekiem, przebierają się za dziada i babę, - w tym stroju chodząc z domu do domu, wyszukują parobczaków i dziewcząt, żądając aby im sie okupili, a to z tego powodu, iż jeszcze znajdują się w stanie wolnym (bezzennym) a ciężary życia małżeńskiego nie objuczają ich barków. Parobczaki i dziewczęta, rade nierade, zadość ich natręctwu uczynić muszą, z obawy aby ich dziad i baba nie wysmagali batami ze słomy umyślnie na tę uroczystość splecionemi. A kiedy pochód po wszystkich domach odbędą, na zakończenie uroczystości podążają do karczmy, gdzie do późnego wieczora zgromadzeni zabawiają się pogawędką, a dziad i baba przygrywają na konewce, na otworze któréj znajdują się struny z konopi przeprowadzone. Smyczek do téj muzyki osobliwszéj sporządzony jest także z konopi”. (t. 18, s. 27)
 
Kolberg spisał też tutejsze pieśni:
 „Widzisz Jasiu dwoje ptasząt,
ptaszęta są w parze,
a kiedyż nam Jasiu złączą
dłonie przed ołtarzem.
 
Ty ubogi, ja uboga,
ledwo wyżyjemy.
kiedyż przyjdzie chwila taka,
że się pobierzemy.
 
Gdy bez księdza, bez kościoła
żyć w stadle nie można,
kiedyż przyjdzie chwila szczęścia,
ta chwila trosk próżna!” (t. 18, s. 204-205)
 
Także pieśni wojenne:
„Sed(ł) se Wojtuś bozem lasem,
przymierzając głodu casem.
suknia na nim nie blakuje,
wiatr dziurami wylatuje”. (t. 18, s. 182)