Przysucha

Przysucha lat dziecinnych

To tutaj urodził się przyszły folklorysta i etnograf, Oskar Kolberg. Kolbergowie spędzili tu zaledwie kilka lat, ale obfitowały one w niezwykle ważne wydarzenia w ich życiu.

Rodzina przybyła tutaj z Warszawy w 1810 roku. Inżynier Juliusz Kolberg został zatrudniony w miejscowej hucie żelaza należącej do dóbr Ignacego Dembińskiego, oddanych w dzierżawę warszawskiemu przemysłowcowi, Samuelowi Fraenklowi. Wiele lat później, Fraenkel, podobnie jak Kolbergowie, członek gminy ewangelicko-augsburskiej w Warszawie, pomógł uzyskać posadę Oskarowi.

W Przysusze w roku 1810 przyszła na świat jedyna córka Kolbergów, Julia, która zmarła tu w wieku 7 lat.
W lutym 1814 roku urodził się Henryk Oskar, w czerwcu 1815 w pobliskich Machorach urodził się Antoni, przyszły malarz. Podczas pobytu w Przysusze małymi Kolbergami opiekowała się chłopka spod Sandomierza Zuśka Wawrzek, zabrana później przez rodzinę do Warszawy i „odstąpiona” rodzinie Chopinów.

W Przysusze zmarła też babka Oskara, Henrietta. Ona i jej wnuczka Julia zostały pochowane na miejscowym cmentarzu, a ich grób zachował się do dnia dzisiejszego. Nie przetrwał natomiast dom, w którym mieszkali Kolbergowie. Pamiątki rodzinne można jednak oglądać w Muzeum Oskara Kolberga w dawnym dworku rodziny Dembińskich.

I po latach...

W trakcie późniejszych badań terenowych Kolberg odwiedzał jeszcze Przysuchę. Wiadomo, że w 1844 roku zatrzymał się u rodziny Żurkowskich. Musieli być oni bardzo bliskimi znajomymi lub rodziną Kolbergów, gdyż młodszy przedstawiciel rodu, Julian, przesyłając Kolbergowi materiały folklorystyczne, zwracał się do niego formą: „stryjku”.

W wydanej w 1887 roku pierwszej części „Radomskiego” Kolberg zamieścił opis miejscowości, w której spędził pierwsze lata swojego życia:

„Przysucha miasteczko, niegdyś własność Morsztynów, później Dembińskich. Urszula z Morsztynów Dembińska, starościna wolbromska, wystawiła w r. 1780 kościół z kamienia ciosowego na miejscu dawnego drewnianego. Miasteczko ma trzy rynki: polski, żydowski i niemiecki. Już na początku 18-go stulecia dziedzice sprowadzali tu rzemieślników cudzoziemców. W pobliżu kopalnie rudy żelaznej, walcownia, pudlingarnia i inne zakłady przemysłowe”, a w przypisie dodał ciekawostkę:

„Na pobliskiej górze leżą wsie Kozłowiec i Lipno; w ich to sąsiedztwie (a wedle innej wersji na górze pod Grudkiem) ma pomieszkiwać ów diabeł, który się jako stral w kręcącym wirze objawia”.

W monografii znalazł się też opis wesela z notatką: „od Przysuchy, Skrzynna (Rdzuchów, Skrzyńsko) 1845 roku” zaczynający się od słów:

„Gdy się młody wieśniak zamierza żenić, a wysłana wprzódy na wywiady baba, czyli dziewsłębina, wróżyła mu pomyślne przyjęcie, udaje się we czwartek wieczorem lub nocą w towarzystwie dziewosłęba i swatów do chaty swojej kochanki. Wchodzą do izby uzbrojeni we flaszkę wódki, kłaniają się czapkami do kolan, i powitawszy domowników proszą o podanie kubka:

A dajcie nam tu kubecka,
podobała nam się wasa dziewecka.
Dawajcie nam, a nie zwlekać,
Nie dajcie nam długo czekać”.

Z ówczesnego powiatu opoczyńskiego, do którego należała wówczas Przysucha, pochodzi też wzmianka o dyngusie jako zwyczaju nie mającym związku z „lanym poniedziałkiem”, lecz z kolędą:

„Niedaleko Opoczna, zachowała się pieśń o dyngusie, nieznana w innych okolicach. Że jest dawną, dowodzi wspomnienie Turków i Tatarów. Tu dyngus nie znaczy jak gdzie indziej zwyczaju oblewania się wodą, ale podarek, toż samo co kolęda. Małe wiejskie pacholęta obchodzą chaty sielskie, a po prześpiewaniu otrzymują dary, z których robią sobie wspólną ucztę i zabawę. Pieśń brzmi:

Jestem żołnierz zbrojny,
Przyjechałem niedawno z wojny,
Zbiłem Turków seść tysięcy,
a Tatarów jesce więcy.
Ja te słowa wnosę
i państwa dobrodziejstwa o dyngusek prosę.

Dawną melodię do tej pieśni teraz lud zatracił, i dziś jest to więcej oracją deklamowaną, niż pieśnią”.

Z Przysuchy pochodzi też część zarejestrowanych na terenie Radomskiego pieśni, jak zabawna śpiewka miłosna:

„Śniło mi się w nocy,
że mnie nie chcą chłopcy.
Śniło mi się we dnie,
że mnie jeden weźmie.
Kochałam jednego,
co się nazwał stały,
to też z nim miłostki
cały tydzień trwały.
Kochałam drugiego,
chłopca przystojnego,
już teraz nie będę
kochała żadnego ”