Stary Kraszew

Stary Kraszew, leżący w powiecie wołomińskim, w czasach Kolberga przynależał administracyjnie do powiatu radzymińskiego i określany był jako „Kraszew”. W swoich notatkach pod rokiem 1868 Oskar zanotował:
„do Woli Rasztowskiej i Kraszewa pod Radzyminem, do Komierowskich”.
Badania terenowe powtórzył jeszcze rok później w Woli Rasztowskiej, być może i wtedy był po raz drugi w Kraszewie.

Przez szereg lat Kraszew należał do rodziny Żymirskich. W latach 50-tych XIX wieku właścicielem tych dóbr został mąż Salomei, z domu Żymirskiej, Michał Komierowski i jego nazwisko wymienił zapewne Kolberg.

Zapisy Kolberga z okolic Kraszewa i Woli Rasztowskiej dotyczą bardzo wielu aspektów życia mieszkańców wsi; są to pieśni z melodiami, opisy obrzędów, wierzeń, przesądy, bajki, uwagi dotyczące budownictwa i rysunki.

Pod zwyczajami wielkanocnymi zanotował:
„Po rezurekcji, kto wracając z kościoła najpierw do domu dobiegnie, temu się będzie wieść bydle”.

O chrzcinach pisał:
„Ubiegają się natomiast chłopaki i dziewczyny skwapliwie, o trzymanie do chrztu dziecka z nieprawego łoża (z dziewki) zrodzonego, gdyż są przekonani, że dziewczynom len się będzie rodził i wiódł, a parobkom konie. Ci, idąc w kumy, biorą wówczas z sobą do ręki uździenice, dziewczyny zaś płótna kawałek lub wrzeciono”.

Zanotował też przesądy dotyczące dzieci, m.in:
„Ażeby dziecko (niemowlę) uchronić od uroku, trzeba z niem trzy razy przejść przez drogę (to jest tam i na powrót w poprzek drogi) i odmówić trzy Zdrowaśki”.

Opis wesela z okolic Kraszewa, Rasztowa i Woli Rasztowskiej rozpoczyna się od charakterystyki weselnego godła:
„Główne obrzędu weselnego godło stanowi wieniec, wianiec, uroczyście koruną nazywany. Jest to gałązka jałowcu na pół łokcia, a czasem blisko na łokieć (pół metra) długa, rosochata. Dwie druhny poszedłszy do boru albo do ogrodu, obcinają z krzaka tę gałązkę nożem lub sierpem w wigilię ślubu. Starsza druhna przynosi go w orszaku do jego (to jest narzeczonego) chałupy. Tu przybywszy, stroją tę gałązkę druhny i swachny jego, ubierając ją we wstęgi. Wieniec ubrany oddają druhny swatowi”.

Dalej następuje opis całej gromady, która wraz z panem młodym udaje się pod dom narzeczonej, pod którym wszyscy śpiewają:

„Idę z wieńcem lawendowym,
do dziewcyny juz gotowym,
a dziewcyna u drwi stała,
białe rącki załamała.
Modre ocka zapłakała,
ojcu, matce, dziankowała,
ze ją pianknie wychowała,
w poćciwości za mąz dała”.