Augustów

W materiałach Kolberga znajdziemy taką charakterystykę okolic Augustowa: „Dawniej można by charakter Augustowskiego skreślić mniej więcej w dwóch wyrazach: ryby i grzyby, bo dziś nawet lasy i jeziora – są to dwie rzeczy najwybitniejsze w tych stronach”.

W samym Augustowie Kolberg był najprawdopodobniej tylko raz, w 1858 roku. Według jego opisu z 1890 roku to „miasto nad rzeką Nettą w samem końcu byłego za Rzeczypospolitej województwa podlaskiego położone. W pięknem, wśród wód i lasów położeniu ma kościół parafialny katolicki, cerkiew i kaplicę katolicką”.

Podczas pobytu w Augustowie i okolicach autor „Ludu” zgromadził dużą liczę pieśni i melodii ludowych:

„Komu bida, komu bida,
a mnie, a mnie bardzo,
układłam się kole pieca,
ciele na mnie wlazło.
Ja pogłosce po łusinie,
a to łyse ciele,
ja odsuwam się do pieca,
jono ogonem miele.
A Toś, byśku, a Toś, byśku,
cego u mnie chces, chces?
Obadałem kępkę trawy,
chciałemby ją zjeść”.

„Była żona co dobrego,
miała męża leniwego,
do stodoły zamykała,
sama poszła, gdzie zechciała.
A leż, psie, leż, hultaju,
niech ja młoda pohulaju,
jak rybeńka z rybeńkami,
tak ja młoda z młodzieńcami”.

O pieśniach tych pisał:
„Śpiewy natomiast włościańskie (jak na przykład niektóre spod Augustowa, Suwałk i okolic Brańska) ukazują dotąd tę pierwotną dosadność i prostotę mazowiecką”.

Natomiast opisy ludności, wierzeń i obrzędów pochodzą przede wszystkim z materiałów nadesłanych.

O zwyczajach weselnych wśród starowierców czytamy:
„Starowierzec chcący się ożenić upatruje dziewkę swojego wyznania, lecz się z zamiarem nikomu nie zwierza; czeka na kiermasz lub inne liczne zgromadzenie narodu, w którym ulubiona jego się znajduje, podbiega ku niej niespodziewanie, porywa, sadza czym prędzej na konia lub wóz do tego przygotowany i czym prędzej ucieka. Puszczają się za nim w pogoń rodzice, krewni lub przyjaciele jej, ale ich pomoc na nic się nie przyda, jeżeli uwożona oświadczy chęć zaślubienia rabusia, bo to u starowierców upowszechniony zwyczaj, a ucieczka porywającego i ściganie krewnych jest tylko powtórzeniem dawnych zwyczajów”.

Znajdziemy ludowe sposoby leczenia, na przykład oczu:
„Na ból oczu używa się tłuszcz otrzymany z wątroby miętusa na słońcu trzymanej”.

I wiadomości o przesądach:
„Są kamyki białe na dnie strumieni lub pobrzeżach rzek albo jezior, półprzezroczyste jak alabaster, twarde przecież, zdaje się, że kwarc, zwane macica. Tych kamieni wieśniacy strzegą się brać do rąk, bo przypisują im własność spędzania paznokci”.