Wiadomo tylko o jednym pobycie Oskara Kolberga w Suwałkach, w roku 1858. Jak we wszystkich regionach, najbardziej interesował go lokalny folklor muzyczny.
Po latach pisał: „Śpiewy natomiast włościańskie (jak np. niektóre spod Augustowa, Suwałk i okolic Brańska) ukazują dotąd tę pierwotną dosadność i prostotę mazowiecką”.
Zamieścił też wiadomości o specyfikach tutejszej kuchni:
„W okolicach Suwałk słynie potrawa zwana oładzie, oładki. Trą się (rejbują się) na tarce kartofle, wyciskają się przez płótno z soku, a z dodatkiem jaj i mąki urabiają na placuszki i smażą na maśle lub tłuszczu na patelni. Potrawy tej niesmaczną nazwać nie można, ale jak krupnik u Litwy, tak oładzie podlaskie u Mazurów, są celem pośmiewiska; jak wszędzie tak i tu krytykują u innych sarkastyczni sąsiedzi to, czego sami nie jadają”.
O używkach pisał:
„Chłopi w okolicy Suwałk, żartobliwie gorzałkę nazywają utrapienicą, nie wiadomo czy dlatego, że kojić ma smutki i zmartwienia, czy przeciwnie, że takowych jest przyczyną (Utrapienica mnie rupi t. j. dręczy). Inne nazwiska tego napoju są: sznapa, brandziucha, siwucha, szrubatka, ampułka, obraza-boska i t. d. Wyrażenia oznaczające używanie tego trunku są: smolić v. golić gorzałę, czyścić ampułę, dzibnąć, zakropić się, zakropić robaka itd.
Nałóg palenia tytoniu i zażywania tabaki jest tu niemal powszechnym, z tem nadmienieniem, że wieśniacy w pobliżu Litwy, równie jak i sami Litwini, nie wypuszczają prawie fajki z ust, niemal każdy z nich orząc, siejąc, bronując, krótki cybuszek trzyma w ustach i z lekka pyka nie nader zalecający się miłym zapachem dym bakuniu”.
O niechęci włościan do geometrów:
„Chłopi nie lubią mierników (geometrów), którzy żadnego u niech nie budzą zaufania, i na kogo powiedzą: ometra, tego już uważają za człowieka bez czci i wiary, a mianowicie za niemiłosiernego zdziercę”.
W materiałach Kolberga znajdziemy też liczne wzmianki o wierzeniach i skutecznych sposobach pozbywania się chorób.
I tak: „Świerszcz w domu oznacza szczęście, pieniądze”.
Z kolei na febrę „skuteczne zaklęcie ma być następujące:
S A T O R
A R E P O
T E N E T
O P E R A
R O T A S.
Febra zowie się tutaj ciotuchą albo ciotką. Ciotucha go wzięła lomotać, dosadnie wyraża się wieśniak”.
Z Suwałk i okolic pochodzi grupa pieśni dożynkowych:
„Wyleć, wyleć, siwa przepióreńko,
już nie pójdziem więcej w te poleńko.
Plon żniemy, plon,
jegomość w dom.
Bodaj kopa plonowała
i sto korcy z żyta dawała.
Plon wieziemy, plon.
Otwarzaj, pani, szerokie wrota,
niesiem równiankę ze scerego złota.
Plon wieziem, plon”.
„Otwieraj, pani, szerokie wrota,
znosim wianeczek szczerego złota.
Plon, niesiem, plon.
Nasz wianeczek nie po takiemu,
każdy włoseczek po złotemu.
Plon niesiem, plon”.